sobota, 1 lutego 2014

Wpis III

                                                



Drogi Pamiętniczku...

Właśnie dzisiaj wychodzę ze szpitala.Będę musiała poradzić sobie sama.Tylko sama. Siedziałam sobie na łóżku, moje nogi nie dosięgały podłogi. Machałam nimi w przód i w tył. Przegryzałam dolną wargę,aż do momentu kiedy poczułam,że krew spływa mi po podbródku. Udało mi się zlizać trochę krwi. To ugojiło mi moje spragnienie.Do mojej sali weszła pięlegniarka. Nie wiedziała co ma robić.Bała się mnie?Możliwe...Marco...Powiedzmy, że można go nazwać 'Wybawicielem'...Nie rozmawiałam z nim i nie widziałam..nie chce...Jeśli by nawet z nim bym pogadała...nawet sobie tego nie wyobrażam...To nie jest męźczyzna dla mnie..Nie miał by ze mną życia...Z taką dziewczyną jak ja...Chociaż potrzebowała bym z kimś pogadać,wyżalić się ale chyba to nie jest odpowiedni chłopak.Siedziałam sobie w sali tak samotnie...Właśnie to co lubiałam...Cisze...Mogłam wtedy uświadomić sobie właśnie moje życie.Kiedy właśnie człowiek zamyka się bardziej w sobie...Potrafi nic nie mówić.Mało jest dla niego ważne.Ciszę przerwał mi niestety mój lekarz.Miły facet można powiedzieć,że chciał najlepiej dla swoich pacjętów.Podszedł do mnie ze spojrzeniem dowiedzenia się ode mnie co mnie tak najbardziej męczy...Przez te dni próbował się ode mnie dowiedzieć co w życiu przeszłam,ale nie chciałam do tego wracać na samą myśl przychodzą mnie o ciarki...Czy kiedy moi rodzice by żyli moje życie by miało nadal sens?Teraz nie mogę tego powiedzieć,bo w ogóle nie ma sensu...Cały czas się okłamuję...i ten pieprzony nie szczery uśmiech do ludzi.Udaję przy nich szczęśliwą a tak nie jest...
-Pani Paulino-Odezwał się lekarz i pomachał mi ręką przed oczami
-Tak Panie doktorze?-Odezwałam się zachrypniętym głosem
-Tutaj ma pani wypis ze szpitala-Podał mi kartkę-Myślę,że już tu pierwszy i ostatni raz panią widzę-Uśmiechnął się do mnie i wyszedł
-Panie doktorze-Wstałam i podeszłam do niego-Dziekuję za wszystko co pan zrobił dla mnie-Uśmiechnęłam się do niego a on to odwzajemnił.Ubrałam na moje zimne nogi skarpety,które pielegniarki mi dały a na nie moje buty.Potem założyłam szalik i czapkę a pod koniec kurtkę zimową...Przyszła zima...Nie lubiałam tej pogody...Ciagle było zimno.Mogłam złapać kaszel i katar...Wyszłam ze szpitala.Poczułam dreszcze.Skierowałam się do parku.Szłam sobie gdy zobaczyłam jego...Nogę miał położoną na ławce i się rozciągał.Był ubrany w dres i to ciepły bo lata nie mamy.Chciałam szybko zawrócić,ale podbiegł do mnie i złapał mnie za zimną dłoń.Przgryzłam wargę i się do niego odwróciłam,spojrzałam mu w oczy.
-Proszę puść...-Powiedziałam cieńkim głosem i zrobił krok w przód na co ja zaregowałam i odsunełam się od niego,bałam się jego bliskości
-Ale...przecież ja jeszcze nic nie zrobiłem-Można słyszeć,że miał lekką hrypkę i znów mi chciał zepsuć dzień
-Marco proszę...-Poprosiłam jeszcze raz ale tym razem tonem błagalnym.
-Dobrze-Puścił delikatnie moją dłoń,którą trochę nagrzał gorącem-Co robisz tutaj sama?-Zapytał rozglądając się po parku ja natomiast oblizałam usta,kiedy skończył rozglądanie znów popatrzył na mnie.
-Wyszłam dziś ze szpitala-Stałam tak jakby przyklejona do podłogi.
-Gdzie teraz wrócisz?-Spoglądał na mnie a ja miałam głowę skierowaną na ziemię,potrzedł bardziej do mnie i podniósł mój podbródek dwoma palcami,które byłe zimne bo czułam to.
-Nie wiem...-Westchnęłam i poruszyłam rękami-Może zrobię z czego wszyscy by się ucieszyli...-Szepnęłam a ten się patrzył na mnie z niedowierzaniem-Tyle,że mój 'wybawiciel' się zjawił-Przewróciłam oczami
-Masz mi za złe?-Spojrzał w moje oczy byłam jak zahipnotyzowana dziewczynka,która widzi lalkę w sklepie.Czułam jego oddech na swojej twarzy.
-Szczerze?Tak...-Westchnęłam i było mi coraz zimniej bo zaczęłam się trząść.-przez Ciebie muszę dalej się tutaj męczyć...-Wypowiedziałam a w moich oczach pojawiły się łzy.
- Życie nazywasz męczarnią?

- Tak.. dla Ciebie to przyjemność, dla mnie karą...
- Przecież życie to dar... Pola.. chodź do mnie na herbatę..-Uśmiechnął się
- Nie.. nie chce żebyś znowu mi pomagał, masz swoje życie bezproblemowe.. ja to jakby nie patrzeć problem...
- Nie mów tak..-Syknął.
- Przecież mówię prawdę.. nie lubisz jej?

- Wręcz przecwinie... gardzę kłamstwem, ale ty jesteś prawdziwa bez jakich kolwiek słów...
- Tsaa...Pójdę już..-Obruciłam się i szłam drogą.
- Zaczekaj!-chwycił mnie za przedramię kiedy odchodziłam.
- Auć...-Syknęłam z bólu-Uważałby szanowny pan...-Powiedziałam przgryzając zęby.
- Przecież ja Cię tylko złapałem...-Tłumaczył się.
- Dla Ciebie to tylko uścisk, ale mnie jakby ktoś wbijał się w moją pokaleczoną skórę...-Wytłumaczyłam.
- Przepraszam, nie pomyślałem...
- Nie przepraszaj.. robisz to ciąglę, a ja nie mam ochoty cały czas Ci wybaczać...

- A co powiesz na gorące kakao? -Uśmiechnął się zalotnie
- Daj sobie spokój... muszę znaleźć sobie jakiś dom i najlepiej pracę...
- Dom masz u mnie.. a pracować też możesz u mnie..-Uśmiechnął się i dotknął mojego zimnego policzka,który się zrobił ciepły
- Tsaa.. lecę Ci usługiwać...-Powiedziałam z pełnym sarkazmem
 -Nie musisz mi usługiwać-Wyszeptał
- Jasne.. a co niby miałabym robić? Gotować obiadki?-Zaśmiała się pod nosem
- Dlaczego nie robisz tego częściej?-Popatrzył mi w oczy a ja nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Tego znaczy czego?-Poczuł mój oddech...
- Dlaczego nie uśmiechasz się częściej?
- Może nie mam powodów?-Cały czas patrzyłam mu w oczy.
- Każdy powód jest dobry...-Zaśmiał się
- Podaj przykład...
- Pomyśl, że teraz ktoś ciągnie drzwi na których napisane jest pchać...-Zaśmiał się
- Ale przecież to głupie..-Uśmiechnęła się
- Głupie, nie głupie ale się uśmiechnęłaś.. miałem rację?
- To dziwne, ale tak...To co z tą pracą?-Spytałam
- Praca, praca.. ej która godzina?
- Coś po 12...
- Cholera!-Krzyknał,a ja podskoczyłam z miejsca-Spóźnie się na trening!
- Jaki trening?-Zapytałam cicho
- Jeśli teraz zgodzisz się u mnie zamieszkać, połowa domu jest twoja...

- Zgadzasz się?-Dodał...Nie umiałam odpowiedzieć w mojej głowię siedział tylko on..znów się pojawił i znów to musiał zepsuć.Jak myślisz mam się zgodzić?
******************************************************************************************************************************************************************

Mamy kolejny kochani :D Nie mam humoru,aby wam mówić dlaczego nie było rozdziałów po porstu na to nie mam czasu ani takiej chęci.Macie rozdział myslę,że zaliczycie go do udanych.
Wczoraj Borussia wygrała 2-1.Strzelec dwóch bramek do Auba.Danke <3 Do następnemego razu.
KOMENTUJCIE!Chce widzieć ile was tu naprawdę jest ;c